Cukiernie były wczoraj jak w oblężeniu. Piekarnie cukiernicze pracowały bez przerwy, nie mogąc podołać popytowi na ciastka, które nabywano „na zapas”. Dotyczyło to zwłaszcza herbatników i sucharków, które można przechowywać przez czas dłuższy. Zakaz wypieku od dziś nabierze mocy obowiązującej. […] Wzbronione jest zawodowe używanie mąki do innych celów, jak do wypieku chleba.
Warszawa, 1 marca
„Kurier Warszawski”, nr 60, z 1 marca 1918.
Od kilku dni wiele towarów zdrożało. Poza produktami spożywczymi, podniesiono ceny towarów włóknistych, skór, ubrań gotowych i obuwia, konfekcji męskiej i damskiej itp. Kupcy objaśniają podniesienie cen nadzieją przyjazdu licznych osób z Rosji, które, według ich mniemania, będą potrzebowały dość znacznej ilości bielizny, odzieży i obuwia.
Warszawa, 8 marca
„Kurier Warszawski” nr 67, z 8 marca 1918.
Miasto nasze było widownią w ostatnich dniach i to już powtórnie bardzo bolesnych wypadków. Padły ofiary ludzkie, w których liczbie były może i niewinne, przy tym bezmyślnie rzucano się na własność cudzą, niszcząc ją i rabując. [...]
Rozumiemy zupełnie, że brak żywności, jaki panuje w naszym mieście, że przy tym nieuczciwe postępowanie niektórych, robiących z nędzy ludzkiej sobie zarobek, podbijających ceny artykułów żywnościowych, byle tylko powiększyć swój brudny zysk, rozumiemy, że te okoliczności, w jakich żyjemy od początku wojny, mogą doprowadzić ludność do stracenia cierpliwości. […] Mimo to jednak z bólem musimy wyznać, że samoobrona naszej ludności nie trzyma się drogi właściwej, ale zapewne pod wpływem ukrytych podżegaczy poszła w kierunku nie tylko szkodliwym dla tejże samej biednej ludności, jak dla całego kraju i miasta, a zarazem wyradza się w przestępstwa i gwałty godne potępienia.
Kraków, 18 kwietnia
„Głos Narodu” nr 96, z 27 kwietnia 1918.
Na ulicach, we wszystkich częściach miasta, nieustające strzały. Patrole ukraińskie chodzą po ulicach z karabinami w pogotowiu i strzelają, gdzie i jak im się podoba, nieraz do przechodniów. Rozbijają się automobilami pancernymi. Sterczą z nich na wszystkie strony karabiny maszynowe.
Ruch uliczny mimo to ani na chwilę nie ustaje. Tramwaje nie chodzą. Ludzie przekradają się, jak mogą. Widząc z daleka zbliżający się patrol, chowają się do bram. Czekają chwilę i biegną dalej. Spotyka się więcej kobiet aniżeli mężczyzn. Chcąc nakarmić rodzinę, muszą wychodzić. W mieście coraz trudniej cokolwiek dostać. Chleba nie ma zupełnie. Mięso na wagę złota. Przestraszona ludność okoliczna przestała dostarczać produktów. Jeszcze trochę i zapanuje głód. Jesteśmy całkiem odcięci od świata.
Lwów, 7 listopada
Maria Kasprowiczowa, Dziennik, cz. 2, Wojna, Warszawa 1932.
Według informacji wicedyrektora Departamentu Obrotu Artykułami Konsumpcyjnymi, Teresy Jędrzejczyk, przez przemysł nie zostały wykonane kwartalne dostawy telewizorów i magnetofonów, wyrobów dziewiarskich, pończoszanych, ubiorów z tkanin, nakryć stołowych nierdzewnych, automatów pralniczych i innego zmechanizowanego sprzętu gospodarstwa domowego.
Warszawa, 23 kwietnia
„Trybuna Ludu” nr 94, z dn. 23-24 kwietnia 1988.